Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Muzykologiczne passepartout #1

Jednym z nieodłącznych aspektów życia zakonnego jest modlitwa poprzez śpiew, a przecież najstarszą praktyką śpiewu liturgicznego, która towarzyszy benedyktyńskim mnichom niemal od czasu powstania zakonu jest tzw. “Śpiew gregoriański”. Dlaczego jednak określamy go właśnie mianem „gregoriański”?

Swoją nazwę zawdzięcza on papieżowi Grzegorzowi Wielkiemu (ok. 540 – 604) który, według popularnej legendy, uważany jest twórcą chorału. Na załączonym obrazku możemy zauważyć samego papieża, któremu Duch Święty pod postacią gołębicy dyktuje prawidła śpiewu liturgicznego, a ten przekazuje je następnie dalej swemu skrybie.

Ta piękna, natchniona wizja jest jednak jedynie… no właśnie, legendą. Pomiędzy życiem Grzegorza a pierwszym udokumentowanym zapisem chorału mijają aż trzy stulecia. Mało prawdopodobne, by przykłady muzyczne z IX wieku były tą samą muzyką, którą śpiewano w czasach Grzegorza, a kwestia „zebrania”, „skodyfikowania” czy „ujednolicenia” chorału przez jednego człowieka jest wysoce kwestionowana. W rzeczywistości śpiew chorałowy przed IX wiekiem nie był monolitem. Chorał różnił się sposobem wykonania zależnie od lokalnych rytów liturgicznych. W samej Italii wyróżnić możemy trzy wersje chorału: starorzymski, ambrozjański (inaczej: mediolański) oraz benewentyński. W państwie Franków wykonywano wersję gallikańską, na wyspach Brytyjskich chorał celtycki, zaś w oblężonej przez muzułmanów Iberii – mozarabski.

Mieszanie się tradycji chorałowych (w szczególności starorzymskiej i gallikańskiej) dało podwaliny pod tradycję śpiewu określaną mianem właśnie „chorału gregoriańskiego”. Pamiętać należy, że nie była to jednak odgórna reforma, a pewien proces zmian, który trwał w ciągu stuleci. Miał on na celu unifikację śpiewów, ale też i rytów liturgicznych, by w czasach religijnych napięć zapobiec dalszej atomizacji kościoła zachodniego.

W próbie nadania jednej drogi dla muzyki kościoła przydatna była legenda i tak właśnie papież Grzegorz w istocie dbający o należytą oprawę muzyczną nabożeństwa, stał się symbolem chorału, a co za tym idzie muzyki całego kościoła. Pomimo, że jego rola w kształtowaniu się samego śpiewu liturgicznego jest raczej znikoma, to siła oddziaływania jego postaci jest wyczuwalna aż po dzień dzisiejszy i zdecydowanie warta naszej pamięci.

Autor tekstu: Fabian Dydaś

Grafika: St. Gallen, Stiftsbibliothek, Cod. Sang. 390: Antiphonarium officii (Antiphonary for liturgy of the hours) p.13

źródło: https://www.e-codices.unifr.ch/en/list/one/csg/0390